Wydawnictwo Azyl
Stron: 592
Cykl: Atlanci, tom I
Recenzja przedpremierowa!
Data wydania: 8.04.2013
Opis wydawcy:
„Kakrachan” to zaskakujący debiut literacki autora równie tajemniczego jak opowieść, w którą wciąga.
Czytelnik wkracza w świat młodej Dalemy. Dziewczyna w 17. cyklu życia dowiaduje się o zdumiewających przedmiotach i budowlach, których istnienia nikt nie potrafi jej wyjaśnić. Z jednej strony jest otoczona ludźmi, którzy reprezentują ogromną wiedzę oraz władzę i nie boją się jej wykorzystywać, a z drugiej strony – spiskowcami, których motywów działania nie rozumie. Czy będzie chciała poznać te tajemnice? Jak mocno pożąda wiedzy, a jak bardzo marzy o władzy? W jaki sposób powinna interpretować zachowania najbliższych jej osób? Jak silne jest jej pragnienie miłości Zamira i dlaczego równocześnie się jej obawia?
Autor podsuwa wskazówki, które tylko pozornie ułatwiają rozszyfrowanie zagadek, a za chwilę tak zmienia bieg zdarzeń, że Czytelnik nie jest już pewien, czy wie więcej niż Dalema.
Kim byli Atlanci? Czy Atlantyda to mit? Czego możemy się dowiedzieć o naszych początkach? Jak wytłumaczyć zdumiewające do dziś monumenty dawnych cywilizacji? W jaki sposób rozszyfrować zagadki sprytnie poukrywane w tej niesamowicie wciągającej historii? Czy ogranicza nas tylko nasza wyobraźnia? A może jest coś jeszcze? Odliczanie właśnie się zaczęło...
Książka Kakrachan była wielką
niewiadomą. Tajemnicza autorka, tajemnicze okoliczności powstania, a nawet
tajemnicze, debiutujące na naszym rynku wydawnictwo. Wszystko to znakomicie
wkomponowało się w klimat powieści i tym bardziej zachęcało do lektury. Do tego
opis wydawcy – oryginalny i wzbudzający ciekawość. Nic, tylko brać!
Nie mogę powiedzieć, że od samego początku jest dobrze, bo nie jest. Jedyne
co jest to wielki (naprawdę ogromny!) chaos. Sporo się dzieje, wprowadzone
zostają różne wątki i postacie – wszystko to można objąć wyobraźnią. Problem
polega na tym, że to wszystko się po prostu dzieje, a my – biedni czytelnicy,
nie wiem ani kiedy, ani gdzie. Jest tytuł Atlanci,
z materiałów wydawnictwa dowiadujemy się, że historia losów głównych bohaterów rozgrywa się w scenerii mitycznej
Atlantydy, a pierwszy tom w jednej z ich kolonii, ale to ciągle za mało! Przez
pierwsze kilkadziesiąt stron tak bardzo próbowałam zrozumieć co się właściwie
dzieje i co to wszystko znaczy, że czułam jedynie coraz większą irytację. Na
dodatek bardzo „dänikenowskie” cytaty na początku powieści psychicznie
nastawiły mnie na powieść o kosmitach. Dopiero z czasem akcja zaczyna
przybierać coraz bardziej określone kształty, a my rozumiemy coraz więcej.
Niemniej jednak nawet teraz, po zakończonej lekturze drażni mnie to i czuję
niedosyt, bo nie wiem o czym czytałam. Atlantyda kojarzy mi się z zamierzchłą
przeszłością, ale z pewnością nie jest ona czasem akcji. Może więc to po prostu
alternatywna rzeczywistość? Nie wiadomo.
Mamy więc Atlantydę, a ponieważ tom jest pierwszy – jej kolonię. A w
niej Dalemę w siedemnastym cyklu życia (czyli po prostu siedemnastoletnią). Dalema
żyje z rodzicami, chodzi do Ilumenu (szkoły), jest zdolna i raczej nielubiana. Podoba
jej się chłopak, a potem jej życiowa sytuacja zmienia się o 180 stopni. I wtedy
robi się naprawdę ciekawie. Kakrachan wciąga po uszy! Akcja rozwija się dosyć
szybko, ciekawie i zaskakująco (chociaż nie na tyle, żebym zbierała zęby z
podłogi).
Czym jest ta książka? Na pierwszy rzut oka – ciężko stwierdzić. Trochę
fantastyki, trochę science fiction i historical fiction. No właśnie – na
pierwszy rzut oka. Bo gdyby zabrać tę całą Atlantydę i wszystko co z nią
związane, to otrzymujemy historię jakby znajomą i niezbyt oryginalną. Jest
nastoletnia dziewczyna, jest przystojny sportowiec i walka z Systemem. Zamieńmy
Ilumen na amerykański high school, Tachli na football, a Atlantydę na
postapokaliptyczną Amerykę, a otrzymamy mieszankę bardzo dobrze nam znanej
młodzieżowej antyutopii i romansu. Dalema jest typową przedstawicielką swojej grupy;
raczej sztampowa, fundująca czytelnikowi niezbyt ciekawe podchody do
interesującego ją chłopaka. Zamir natomiast to zabójczo seksowny sportowiec; ktoś taki jak on nie skrzywiłby się przy
lekkim bólu. Na nasze szczęście podczas lektury nie będziemy powieści z
niczego obdzierać i dzięki temu nie otrzymamy kolejnych odgrzewanych kotletów,
a całkiem pomysłowe miejsce akcji dla dobrze zbudowanej historii. Niemniej jednak
osoby, które spodziewały się czegoś kompletnie nowatorskiego mogą się poczuć
zawiedzione.
Niewiele też tu naprawdę oryginalnych elementów świata przedstawionego.
Brakowało mi popisu nieskrępowanej wyobraźni. Świat Atlantydy nie różni się za
bardzo od naszego. Autorka starał się wytworzyć u czytelnika poczucie nowości i
niejakiej obcości (w stosunku do opisywanej rzeczywistości) wprowadzając nowe
nazwy dla przedmiotów całkiem prozaicznych. Ilumen na przykład, mający sprawiać
wrażenie instytucji oryginalnej, a nawet mistycznej nie jest niczym więcej niż
zwykłym liceum ze złośliwymi dzieciakami. Są ławki i uczniowie, a wśród nich
klasowa jąkała, przystojny sportowiec i wredna dziewczyna, która krytykuje i
postawia nogę jąkale, a która – gdyby nie ta cała Atlandyda – z pewnością
byłaby czirliderką. No i do tego są kamienie z odłamkami szkła na których się
klęczy za karę, ale to za mało, żeby stworzyć oryginalne miejsce. Dodanie
nowych elementów do rzeczywistości tak bardzo zwyczajnej i dobrze nam znanej nie
tworzy niczego nowego. Można konsekwentnie nazywać konia taktem, ale nic nie
zmieni faktu, że to nadal koń. O ile ciekawsze było stworzenie wymyślone od podstaw,
przynależące tylko do tej nowej rzeczywistości!
Wypowiedzi bohaterów nie są stylizowane i sprawiają wrażenie
współczesnych, a na dodatek młodzieżowych. Podobnie obyczaje mieszkańców
Atlantydy, mentalność bohaterów i postrzeganie przez nich świata. W żadnym
wypadku nie odczuwa się atmosfery mistycyzmu; antycznych i niezbadanych
tajemnic. A szkoda, bo mamy tu mityczną krainę, kompletnie inny system
społeczny i polityczny; tak wielkie ich uwspółcześnienie jest pójściem na
łatwiznę i zmarnowaniem naprawdę dobrego pomysłu. Atlantyda zawsze budziła moją
ogromną ciekawość, a w powieści obdarta została ze swej magii. Miejsce akcji mogłoby
zostać nazwane jakkolwiek inaczej i wyszłoby na to samo.
Drugą wadą powieści dość mocno rzucającą się w oczy są postacie, przede
wszystkim te drugoplanowe. Na przykład taki Izbor – przyjaciel Dalemy. Po
skończonej lekturze nie jestem w stanie powiedzieć o nim zupełnie nic, nawet
tego jaki miał kolor włosów. Izbor to tylko głos, który od czasu do czasu
przemawia do protagonistki. Mogłoby się wydawać, że postać pojawiająca się tak
często na kartach powieści wytworzyć powinna u czytelnika jakiekolwiek
wyobrażenie o swojej osobie. Takich postaci – cieni jest całkiem sporo; one po
prostu są i tworzą sztuczny tłum. I nie chodzi tu tylko o brak głębi
psychologicznej, ale o brak jakiejkolwiek kreacji wizerunku. To dziwne, ale w tej
książce w ogóle nie pojawiają się opisy wyglądu; innych opisów też jest jak na
lekarstwo. Postaci nie mają swoich osobistych cech i przywar, zupełnie nic nie
mają.
Czytałam więc książkę jako kolejną antyutopię (a może dystopię; któż to
wie?) i na tym tle Kakrachan wypada bardzo dobrze. Mimo pewnych typowych dla
gatunku elementów pojawia się sporo nowości. Prawie 600 stron znika
zadziwiająco szybko i nadal ma się ochotę na więcej.
Daję 3+/6. Plusik za potencjał, ponieważ tego powieści nie brakuje.
Liczę na to, że drugi tom wolny będzie od niedociągnięć części pierwszej i
przede wszystkim – że nie trzeba będzie na niego czekać zbyt długo.
Droga Autorko! Jeżeli to czytasz, a czytasz na pewno (ja wydając swój
powieściowy debiut śledziłabym każdą pojawiającą się notę krytyczną na jego
temat), weź sobie do serca moje uwagi. Napraw niedociągnięcia, wzmocnij słabe
punkty, a kontynuacją Atlantów zwojujesz
wiele.
***
Ponadto
serdecznie zapraszam na stronę wydawnictwa http://wydawnictwoazyl.pl/
Można na niej
kupić książkę z rabatem 20% i darmową wysyłką! :)
Wkrótce ruszy
też strona serii Atlanci http://www.atlanci.pl/
![]() |
Za książkę bardzo serdecznie dziękuję Wydawnictwu Azyl |
Nie wiem co o niej myśleć. Pierwszy raz słyszę o książce. W dodatku z jednej strony mnie przyciąga, a z drugiej odpycha, bo boje się, iż w trakcie czytania, odłoże ja na bok i nie dokoncze .. :)
OdpowiedzUsuńO, bardzo wszystko tajemnicze. O niczym nie słyszałam, szczerze mówiąc, ani o książce, ani o autorce, a tym bardziej o wydawnictwie. Nie przeczytam, bo nie czytuję debiutów literackich. A chaos i nieumiejętne wykreowanie postaci tylko by mnie zirytowało.
OdpowiedzUsuńCzeka na mnie na półce i jeszcze trochę poczeka. Niemniej Twoja recenzja tak trochę mnie uspokoiła, bo nie chciałabym się nastawiać na wielkiego gniota. Jedyne co przeszkadza mi w tej książce jest jej wielkość.
OdpowiedzUsuńTeż mam mieszane uczucia. Musiałbym chyba na własnej skórze przekonać się w jaki sposób książka jest napisana. Okładka paskudna, ale to nieistotne ;-)
OdpowiedzUsuńNa stronie wydawnictwa można przeczytać fragment! :D
UsuńDość dobra ocena, ale a tyle wad wymieniłaś w recenzji, chyba że to właśnie na nich bardziej pisząc się skupiłaś. :) Miałam chęć przeczytać, ale teraz mam mieszane uczucia. :) Może poczekam, może pojawi się w bibliotece ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
A bo ja zawsze się na wadach skupiam i potem tak jakoś wychodzi, że żadnych zalet. Muszę nad tym popracować. ;)
UsuńPoza tym naprawdę liczę na to, że to co napisałam zostanie poprawione w kolejnym tomie - wtedy będzie super!
No cóż, to druga recenzja tej książki, jaką czytam - i nie wiem nadal, co o niej myśleć. Pierwsza była entuzjastyczna, Twoja już mniej... póki co sobie odpuszczę, jakoś specjalnie mnie do tej książki nie ciągnie:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Ta okładka jest okropna. Ale nie czuję nic, co by mnie do tej książki przyciągało - od okładki zaczynając, kończąc na wszystkim innym, co też może mi przyjść do głowy. Lubię książki z potencjałem, ale nie lubię, gdy jest on niewykorzystany.
OdpowiedzUsuńGdybym miała sięgnąć po tę książkę musiałabym się jeszcze głęboko nad nią zastanowić.
OdpowiedzUsuńStrasznie nie podoba mi się okładka! Za to treść intryguje, może kiedyś się skuszę.
OdpowiedzUsuńJest już do mnie w drodze :)
OdpowiedzUsuńKurczę, bardzo intrygująca lektura, ale nie jestem pewna, czy dla mnie...
OdpowiedzUsuńO, studiowałaś kulturoznawstwo! :)