Wydawnictwo Kultura Gniewu
Tekst i ilustracje: Shaun Tan
Stron: 97
Opis wydawcy:
"Opowieści z najdalszych przedmieść" to piętnaście historii, z których każda opowiada o niezwykłej sytuacji lub zdarzeniu, mających miejsce w na co dzień całkiem normalnej podmiejskiej okolicy. U kogoś w ramach studenckiej wymiany zamieszka osobnik malutki jak orzeszek. Ktoś inny na swoim trawniku natknie się na ogromne stworzenie morskie. W czyimś domu odnaleziony zostanie tajemniczy dodatkowy pokój, a w parku za osiedlowym centrum handlowym pojawi się olbrzymia niepokojąca maszyna... W swojej najnowszej publikacji Shaun Tan, jeden z najbardziej znanych na świecie australijskich autorów książek dla dzieci i młodzieży, przygląda się jak zwykli ludzie reagują na pojawiające się na granicy ich uporządkowanego świata tajemnicze, inne, nieznane. Czy odkryją jego prawdziwe znaczenie? Zrozumieją je? A może po prostu przeoczą zajęci swoimi sprawami? Tan, laureat prestiżowej nagrody im. Astrid Lindgren z 2011 roku i autor nagradzanej na całym świecie powieści graficznej "Przybysz", zaprasza do swojego oniryczo-fantastycznego świata zarówno czytelników dojrzałych jak i dzieci, oczarowując pięknymi historiami idealnie skomponowanymi z urzekającymi ilustracjami.
Pamiętacie
to uczucie, kiedy w szkole omawiany był wiersz, a polonistka, jak zagubiony
pocisk artyleryjski, wskazywała coraz to nowych uczniów i pytała o swoje
interpretacje tego, co przeczytaliśmy? Ja doskonale pamiętam tę mieszaninę
paniki i przyspieszonych operacji umysłowych podejmowanych, by wymyślić w miarę
pasujące znaczenie. (Nigdy nie rozumiałam poezji.)
Podobne odczucia towarzyszą
mi podczas pisania tej recenzji. Czy będę musiała się przyznać, że nie do końca
zrozumiałam to, o czym właśnie czytałam? Czy z pomocą zgrabnych frazesów o tym,
że książka jest wyjątkowa i niezapomniana uda mi się ukryć swoją dezorientację
i intelektualne spustoszenie? „Opowieści z dalekich przedmieść” to dziwna
książka. To ten typ, gdzie z uporem maniaka szuka się ciągu dalszego historii. (Okazuje
się jednak, że to już koniec i nie, nie dostaliśmy wybrakowanego egzemplarza.) To
jedna z tych książek, przy których człowiek czuje się zagubiony, jakby trochę
głupszy niż jeszcze pół godziny temu. Ale potem kończy historię i wie, że
pozory mylą – w momencie, w którym odginałam okładkę nie była aż tak mądra.
Nie
wiem skąd autor czerpie pomysły na swoje opowiadania. Pociski batalistyczne w
ogrodach, patyczaki przechadzające się po ulicach i diugoń (ssak morski) na przydomowym
trawniku wyglądają jak majaki po ostrej imprezie z LSD. To przelana na papier mieszanka
surrealizmu, oniryzmu i realizmu magicznego, gdzie zawieszone zostają zasady
logiki. Marzenia senne mieszają się z trafnością dziecięcych spostrzeżeń. Bo
narratorem opowiadań jest dziecko. Chyba. Wychodzi na to, że Shaun Tan ma po
prostu nieziemsko wybujałą wyobraźnię.
Ilustracjom
poświęcić powinnam osobny akapit, jednak to nie miałoby sensu. Stanowią one
bowiem integralną część „Opowieści...” (czasami wręcz zastępują tekst) i wszystko
to, co napisałam na temat warstwy literackiej odnosi się także do nich. Ilustracje
wykonane są różnymi technikami, często tworzą coś na wzór komiksu. Tan nie boi
się eksperymentów formą. Tan w ogóle chyba nie boi się niczego.
(No
i wyszedł akapit!)

Shaun
Tan dokonał tego, czego nie udało się jeszcze żadnej poezji – poruszył moje
emocje, sprawił, że zaczęłam zastanawiać się nad znaczeniem przeczytanych słów.
Wreszcie udało mi się poczuć literaturę. Każdy kolejny rozdział, każda
ilustracja pozostawiają w podświadomości uczucie niepokoju, a na ciele gęsią
skórkę. Nie potrafię streścić żadnego z opowiadań i powiedzieć „co autor miał
na myśli”. Ale nie dlatego, że brakuje mi pomysłu; mam ich po prostu zbyt wiele.
Dezorientację i intelektualne spustoszenie, które pojawia się po przeczytaniu
opowiadań Tana uznać należy za najlepszą dla nich rekomendację.
5+
„Opowieści z najdalszych przedmieść” to książka ponadgatunkowa i wymykająca się wszelkim szufladkom. Bez grupy docelowej. Tym razem bez etykiet.
„Opowieści z najdalszych przedmieść” to książka ponadgatunkowa i wymykająca się wszelkim szufladkom. Bez grupy docelowej. Tym razem bez etykiet.
Dziękuję Panie Tan! |