
Wiecie
co w poprzedniej ciąży stało się moim największym problemem w związku z
rosnącym brzuchem? To, że straciłam bardzo wygodne miejsce do trzymania
laptopa. Miałam wtedy naprawdę sporo wolnego czasu. Studia i nauka pochłaniały
większość moich dni, wracałam jednak wieczorem do domu, brałam kojący prysznic
i opadałam na wygodne posłanie mojego łóżka, aby delektować się najnowszym
odcinkiem Supernatural albo Revenge. To były czasy! Tymczasem zaczynam trzeci
trymestr ciąży, nieprzyjemne dolegliwości powoli się zaczynają i niestety nie
są one związane jedynie z problemami natury serialowej.
Dane techniczne:
Waga: 66 kg (+6 kg; zadziwia
mnie, że tyję, że przybieram na wadze i kilogramy lecą w zastraszającym tempie.
Może nic w tym niezwykłego, ale w poprzedniej ciąży nie tyłam. Tym razem dobiję
z przyrostem do dwucyfrowego wyniku).
Obwód brzucha: 96 cm (+32 cm)
Rozstępy i
zmiany skórne: jeden
mały, nadal bezbarwny, rozstęp nad pępkiem, czyli bez zmian od ostatniego
miesiąca (KLIK); żyły na powierzchni całego ciała, zwłaszcza na brzuchu, coraz
bardziej widoczne
Apetyt: normalny, jak
przed ciążą
Dwa
tygodnie temu Szymon ważył już 1200 gramów. Wciąż jest duży, większy niż wiek
ciąży wskazuje. Ułożony jest głową w dół.
![]() |
Wspólnie oczekujemy na przyjście dzidziusia. :) |
Brzuch
Rośnie,
choć nie w tak zastraszającym tempie jak w zeszłym miesiącu. Jest jednak
wyraźnie cięższy. Nie mogę już zbyt wiele czasu spędzać leżąc na plecach.
Przewracanie się z boku na bok nie jest jeszcze utrudnione, ale czuję, że już
bardzo niedługo nadejdzie ten przykry moment. Zdarzają się jednak problemy.
Coraz trudniej mi na przykład nosić Różę. Choć panie w żłobku złapałyby się pewnie
za głowy, to tak, zdarza mi się jeszcze nosić moją córkę, nawet dosyć często. I
nie mówię tu o potrzebie szybkiego się przemieszczenia w sklepie, na parkingu i
w innych miejscach tego rodzaju. Także w domu, przynajmniej kilka razy dziennie,
Róża potrzebuje wzięcia na ręce, o nocnych pobudkach nie wspominam. Brzuch
coraz bardziej utrudnia mi te czynności i nie mam pojęcia co zrobię za miesiąc
albo za dwa.
Kopniaki,
przekręty i wygibasy stały się już bardzo mocne. Zdarzają się kopniaki w żebra,
bywa, że ruchy są dla mnie bolesne. Pojawia się jednak też to, co
najpiękniejsze. Pojedyncza, nie do końca zidentyfikowana kończyna wypchnięta
nagle wysoko, wyróżniająca się na powierzchni brzucha tak mocno, że można ją
złapać i przez chwilę przytrzymać.
Róża
uwielbia tulić się do brzucha. Przystawia ucho do pępka, mówi do brata,
przynosi swoje ubranka i przykłada je do brzuszka. To wspaniałe momenty!
Nowych
rozstępów brak. Hurra!
Sen
Problemy
ze snem to coś, co najbardziej dotyka mnie w ostatnim czasie. Budzę się około
czwartej lub piątej nad ranem, bo mój pęcherz znajduje się już wtedy w stanie
krytycznym. Wstaję i po powrocie z łazienki nie mogę zasnąć. Nie chodzi o
niewygodę, bo na razie ciągle nie jest źle. Po prostu jestem rozbudzona i
bardzo mi trudno ponownie zapaść w sen. Wszystko trwa godzinę, czasami dwie.
Pamiętam, że w pierwszej ciąży było tak samo i stan ten niestety utrzymał się
aż do końca. Niezliczoną ilość audiobooków wysłuchałam w te bezsenne noce.
Lubiłam ten czas; był chwilą relaksu, kiedy nic nie musiałam i w spokoju
oddawać mogłam się lekturze. Wiedziałam, że za kilka godzin znowu zasnę i będę
spała tak długo, jak tylko będę miała ochotę. Nic też nie stało na przeszkodzie
drzemki w ciągu dnia, jeśli miałoby mi to pomóc. Teraz jest inaczej. Nerwowo
odliczam godziny, sprawdzając ile czasu na sen mi jeszcze pozostało i żałując
każdej upływającej minuty. Wiem o której wstanie Róża i wiem też, że wyrwie
mnie wtedy z bardzo głębokiego snu, którego mój organizm się domaga. W ciągu
dnia nie będzie czasu na drzemkę, bo Róża zrezygnowała z nich już niemal
całkowicie. Dalej słucham audiobooków, bo przecież coś robić trzeba, ale to już
jednak nie to. W rezultacie jestem znowu bardzo zmęczona i ciągle niewyspana.
Zastanawiam się skąd taka reakcja organizmu, który jest przecież zmęczony, a
mimo to nie potrafi zasnąć. Czyżby było to naturalne przygotowanie do nocnego
wstawania za kilka miesięcy? Jeśli tak – jesteśmy na dobrej drodze.
Od
kilku tygodni męczy mnie też przedłużająca się infekcja. Katar i kaszel nie
chcą minąć i dodatkowo utrudniają mi sen, którego paradoksalnie potrzebuję
jeszcze więcej. O tym napiszę jednak
osobno.
Inne
Mimo
regularnie przyjmowanego magnezu nocne skurcze nóg stały się regułą.
Nadwyrężone mięśnie bolą jeszcze przez cały dzień.
Dziąsła bolą mnie jak jasna cholera!
Dziąsła bolą mnie jak jasna cholera!
Bardzo
sporadycznie zaczęła występować u mnie zgaga. W pierwszej ciąży pojawiła się
zaledwie kilkukrotnie i to po zjedzeniu takiego żarcia (jedzeniem tego nazwać
nie można), że każdy, bez względu na stan błogosławiony, skręcałby się z bólu.
Teraz też nie jest regułą, pojawia się po potrawach z pomidorów, zazwyczaj
zjedzonych wieczorem. Jeśli będę uważać – da się żyć.
Najważniejsze
na koniec: przestałam karmić piersią! Róża odstawiła się sama. Oczywiście kilka
miesięcy temu cały proces trzeba było przeprowadzić na naszych warunkach
(pisałam o tym TUTAJ), od pewnego czasu jednak pozostało nam już tylko
karmienie wieczorne. Pewnego razu Róża nie poprosiła o cyca, a ja jej o tym nie
przypominałam. Przytuliła się do mnie, ja jej śpiewałam, a ona zasnęła. Ot,
tak. Teraz zasypia w ten właśnie sposób. Odstawienie to zdecydowanie sprawka
ciąży; mleka było mało i siłą rzeczy cały rytuał przestał być dla Róży
atrakcyjny. Mam mieszane uczucia. Przede wszystkim jestem w szoku! Nie
spodziewałam się, że samoodstawienie jest u nas możliwe, kompletnie się na to
nie zapowiadało. Przez dwa dni czułam delikatną melancholię, może nawet smutek,
że to już koniec, potem jednak odetchnęłam z ulgą. Przede wszystkim ze względu
na korzyści doraźne. Bolesność piersi znowu stała się nie do zniesienia, podoba
mi się też nasz nowy wieczorny rytuał: czytanie, śpiewanie, przytulanie.
Najważniejsza zmiana dotyczy jednak przyszłości. Nie będzie tandemu, nie będę
karmiła dwójki dzieci. Taką mam przynajmniej nadzieję. Na razie, kiedy oglądamy
książeczkę o farmie i pytam Różę kto daje mleko, odpowiedź jest jedna: mama. ;)

Poprzednie miesiące:
Koniecznie przeczytaj też:
- Nocne odstawienie od piersi, częściowe odstawienie w ciągu dnia
- Nieco więcej chłodu. Cztery rzeczy, które z drugim dzieckiem zrobię inaczej
- Problemy z imieniem i USG połówkowe
- Karmienie piersią, czyli o tym, dlaczego jestem laktoterrorystką
Ale cudownie rośnie maleństwo! <3 Dużo zdrówka Wam życzę. <3
OdpowiedzUsuńJak to możliwe, że przybyło Ci centymetrów w brzuchu, a w talii nic?! Mi wystarczy, że przybędzie 1 kg z jakiegokolwiek powodu, a wszystko odkłada się w formie pięknej oponki. Naprawdę zazdroszczę, ja jeśli kiedyś będę w ciąży, pewnie przytyję ze 20kg i będę to zrzucać przez kolejne 5 lat :P
OdpowiedzUsuńI gratuluję zdrowo rozwijającego się maluszka! :)
No, no ładny masz już brzuszek :)
OdpowiedzUsuńSłodkie są takie zdjęcia jak na samym dole :)
OdpowiedzUsuńAle duży ten brzuszek :) Śliczny - TY taka szczuplutka, pewnie jak mały będzie szalał w brzuchu to będzie nieźle czuć i widać !
OdpowiedzUsuńSzymek! Jak ładnie :) A Ty nadal masz figurę, oprócz brzuszka oczywiście :) ale coś mi się zdaje, że zaraz po porodzie będzie z Ciebie laska :)
OdpowiedzUsuń